woli. "Co to są pinie?" - spytała wreszcie Ewa, "jedno z najładniejszych drzew", "długo zostajesz w Iks?", "na zawsze", "a jaki masz wóz?", "buicka", znów długie milczenie i "podobam ci się?" wypowiedziane cichutko, na to ja "Ewa..." i był w tym słowie pieszczotliwy zarzut, iż można wątpić w prawdziwość mego wyznania, panienka odpowiedziała cichym "Stasiu"; inżynier zakaszlał ostro, jakby mu flegma w gardle przeszkadzała. "Ewa - powiedziałem normalnym głosem - teraz idź do nich, jutro spotkamy się tutaj o piątej... Wiesz, teraz chcę być sam... Jeżeli się z czegoś cieszę, to...", "rozumiem" - odparła panienka podnosząc się z krzesła, "Ewa, i jeszcze jedno. Schowaj ten