gęsią skórką, z ulgą opuszczam przybytek artystów, angażując się w dalsze partie pawilonu. Jest sala telewizyjna. Fajnie, posiedzę sobie, pooglądam. Leci chyba nawet jakiś film. <br>Przytulny półmrok, ciepełko. Na dworze silny wiatr i jednostajny, brudno szary jesienny deszcz. Zanurzając się w fotelu, wypatrzywszy zawczasu dwie duże popielniczki, z przyjemnością zapalam papierosa. <br>I proszę, jaki komfort: wygodny fotel, miękkie kapcie, głupkowaty program w telewizji, a do tego wśród ludzi. Zupełnie nieźle, a ja głupia tak się sama w tym pokoju kisiłam. Teraz na pewno poczuję się lepiej. <br>Jak to złudzenia są dobre na wszystko. Znów dałam się nabrać, ale po kolei. <br>Będąc