Typ tekstu: Książka
Autor: Krystian Lupa
Tytuł: Podglądania
Rok: 2003
konduktor: "Wsiadać, wsiadać!" - a my popadaliśmy w jakąś schizofreniczną rozpacz i zdawało się, że nie wsiądziemy... Że po prostu nie damy rady wsiąść. Wreszcie nie było wyjścia,

nagle zapadała jakaś konwulsyjna decyzja. I pakowaliśmy się do przedziału, gdzie było najgęściej. W dodatku było zimno i wisiał w powietrzu szczególnie ohydny papierosowy smród. Taki, jakie bywają w nieogrzewanych przez cały rok dworcowych ustępach. W kącie siedział poubierany w górę szmat dziad i kurzył. Patrzył na nas niechętnie, ledwie dostrzegalnym błyskiem oczu z ciemnej, mechatej twarzy, jak nocne zwierzę. Uciekaliśmy z tego przedziału czym prędzej, w jedną stronę - najpierw baby, a na siedzeniach
konduktor: "Wsiadać, wsiadać!" - a my popadaliśmy w jakąś schizofreniczną rozpacz i zdawało się, że nie wsiądziemy... Że po prostu nie damy rady wsiąść. Wreszcie nie było wyjścia,<br> &lt;page nr=37&gt;<br> nagle zapadała jakaś konwulsyjna decyzja. I pakowaliśmy się do przedziału, gdzie było najgęściej. W dodatku było zimno i wisiał w powietrzu szczególnie ohydny papierosowy smród. Taki, jakie bywają w nieogrzewanych przez cały rok dworcowych ustępach. W kącie siedział poubierany w górę szmat dziad i kurzył. Patrzył na nas niechętnie, ledwie dostrzegalnym błyskiem oczu z ciemnej, mechatej twarzy, jak nocne zwierzę. Uciekaliśmy z tego przedziału czym prędzej, w jedną stronę - najpierw baby, a na siedzeniach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego