próbowałby wybijać zębów za jednego dobrego, czyli martwego warszawiaka, ale Czarek nadal obnosił się z opuchniętym nosem i obtłuczonymi dłońmi. Ponieważ Hanka oświadczyła ojcu oficjalnie, że ferie zamierza spędzać wspólnie z nim i resztą paczki, przydzielił im aż trzech ochroniarzy. Czarek, bratanek radnego, był zresztą dobrym kandydatem do objęcia go parasolem, który i tak nad Hanką noszono: układy to podstawa w interesach, no a dodatkowy koszt równał się w praktyce zeru.<br>- Wyskoczymy gdzieś wieczorem? - zapytała od niechcenia, pochylając się ku wiązaniom. - Robi?<br>- Ja zawsze - wzruszył ramionami.<br>- A ty, Grażka?<br>- No... Wiesz, starzy trochę się przestraszyli po tej zadymie w "Janosiku". Mam