Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
trzeba pana obserwować. W krzakach miał pan schowaną czarną torbę. Widać, że ciężka, bo ledwie pan ją niósł. Po co panu, do cholery, tyle książek i papierów? Jakieś listy, maszynopisy, reprodukcje.
Listy, maszynopisy, reprodukcje. Zasuszone kwiaty, zasuszone sny.
- Dalej to już pan wie. Jechałem za panem tramwajem, knajpa i znowu park. Co pan się tak uparł na ten park, nie wie pan, że dzisiaj wizyta?
- To sprawa osobista, a o wizycie zupełnie zapomniałem.
Policyjny bus wreszcie się zatrzymał. Jeden z funkcjonariuszy grzecznie poprosił go, żeby wysiadł. Nawet go to ucieszyło.

Godzinę później, już bez torby, którą zostawił do przechowania na komendzie
trzeba pana obserwować. W krzakach miał pan schowaną czarną torbę. Widać, że ciężka, bo ledwie pan ją niósł. Po co panu, do cholery, tyle książek i papierów? Jakieś listy, maszynopisy, reprodukcje.<br>Listy, maszynopisy, reprodukcje. Zasuszone kwiaty, zasuszone sny.<br>- Dalej to już pan wie. Jechałem za panem tramwajem, knajpa i znowu park. Co pan się tak uparł na ten park, nie wie pan, że dzisiaj wizyta?<br>- To sprawa osobista, a o wizycie zupełnie zapomniałem.<br>Policyjny bus wreszcie się zatrzymał. Jeden z funkcjonariuszy grzecznie poprosił go, żeby wysiadł. Nawet go to ucieszyło.<br><br>Godzinę później, już bez torby, którą zostawił do przechowania na komendzie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego