szczerzyło zębów,<br>nie ujadało, nie urywało się z łańcucha. Wiadomo jednak było, że odwaga<br>tych psich złości kryje się tylko w łańcuchach, bo spuszczone z<br>łańcuchów, stawały się łagodne jak baranki i zazwyczej umykały przed<br>człowiekiem. Za to nocami jakby odbijały sobie wszystkie za dnia<br>doznane upokorzenia, latały, gryzły się, parzyły, wyły i na każdego<br>przechodzącego wśród ciemności szczekały całą wsią. Ludzie ich<br>przeganiali, rozganiali, tłukli nieraz bez litości, że niejeden na<br>zawsze już chodził okulały, na niejednym świeciła wyleniała blizna, a<br>niejeden obnosił żywą jeszcze ranę.<br> Ma się rozumieć, nie przyznałem się chłopakom, boby mnie wyśmiali.<br>Lecz od tej pory