jachtów, i statków plątało się dookoła dosyć dużo. Wreszcie ujrzałam coś w rodzaju portu, białe zabudowania i błyszczącą w słońcu cysternę. Wokół tego było gęściej, ale nie beznadziejnie. Spodziewałam się większego tłoku.<br>Nie wiedziałam, jak powinnam postępować, więc kołysząc się na łagodnych falach, czekałam około pół godziny, aż ujrzałam mały pasażerski jacht wpływający do tego portu i ustawiający się w jednym z basenów tak, jakby właśnie zamierzał tankować. Oceniałam rzecz na oko, przyrównując wszystko do samochodowej stacji benzynowej, bo żadne lepsze rozwiązanie nie przychodziło mi do głowy. Popłynęłam za jachtem.<br>Jakiś facet machał do mnie z brzegu chorągiewkami, ale nie zwracałam