także literatury, tworzą właśnie jedną z takich warstw. Jej odczytanie nie jest konieczne dla zrozumienia utworu, daje wszakże widzowi dodatkową satysfakcję, może nawet - rozszerza pole percepcji. Mówiąc bardziej uczenie: byłby to więc rodzaj wyrafinowanej gry intertekstualnej. Czy zupełnie bezinteresownej? Trudno odrzucić domniemanie, że Visconti posługując się wątkami literackimi - więcej, niejako pasożytując na nich - nasyca swoje filmy problematyką wielkiej literatury, wzbogaca choćby swoje postaci odwołując się do wzorów sprawdzonych, niosących z sobą olbrzymi ładunek emocji, namiętności, tragizmu. I to już niezależnie od tego czy źródła zostaną rozpoznane. Czerpie więc korzyści zbliżone do otwartej, oficjalnej niejako adaptacji, nie ponosząc przy tym ryzyka niewierności