wiedziała, że wytrzyma. Postanowiła, że dotąd będzie przestrzegać rygorystycznie diety, chyba że się coś stanie takiego, co będzie usprawiedliwiało pewne odstępstwa. <br>I stało się, ale niekoniecznie po jej myśli. Po dwóch tygodniach wrócił mąż i jak ją zobaczył, to zmartwiał. Teresa nie mogła podnieść się z łóżka, takie miała napompowane paszą kichy. Tadek nie myślał długo, tylko wziął pasa i zabrał się za wypędzanie złych duchów. Jak zaczął wieczorem to skończył dopiero nad ranem, aż z niej wszystkie wyszły, a było tego tak z 45 kilo. Z cztery razy przetykali muszlę!<br>Koło ósmej nad ranem Teresa wolna i spokojna, z radością