Teraz nie byłby już tak niefrasobliwy.<br><br>Grażyna Ignaczak-Bandych nigdy nie myślała o sobie jako o zasłużonym działaczu. Żyła w przekonaniu, że inni mieli większe zasługi i to nimi, a nie skromną studentką, wedle wszelkich zasad logiki, powinno interesować się SB. Nigdy nie była zatrzymana, <orig>pałowana</>, nie starała się o paszport, nikt nie wzywał jej na rozmowy do Pałacu Mostowskich. Teraz jednak, jak to sobie analizuje, uważa, że mogli się nią zainteresować podczas strajku. Mógł też coś powiedzieć znajomy, swego czasu bywalec domu, który pewnego dnia po prostu zniknął. Odnalazł się za granicą. Okazało się, że dostał paszport w najgorszym czasie