Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Ozon
Nr: 9
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2005
W Warszawie można na nich wpaść na każdym kroku. Na Stadionie Dziesięciolecia od lat tłoczą się w "wietnamskiej dzielnicy". Mają tu swojego fryzjera, prawnika, wypożyczają książki i kasety z wietnamskiej biblioteki. Jeszcze przed świtem rozkładają stragany. Zanim zaczną handlować, wkładają w paszport pięćdziesięciozłotówkę. Mundurowi zawsze mają tę samą śpiewkę: "Zabieram paszport do sprawdzenia czy jakoś to załatwimy?". Policjant wie, że jeśli "skroi żółtka", ten nie pójdzie na skargę, bo to jakby sam prosił się o deportację. Czasem tego samego policjanta żółtek spotyka później w barze. U Chińczyka, bo przecież dla Polaka każdy Azjata to Chińczyk. Po południu zaroi się od nich
W Warszawie można na nich wpaść na każdym kroku. Na Stadionie Dziesięciolecia od lat tłoczą się w "wietnamskiej dzielnicy". Mają tu swojego fryzjera, prawnika, wypożyczają książki i kasety z wietnamskiej biblioteki. Jeszcze przed świtem rozkładają stragany. Zanim zaczną handlować, wkładają w paszport pięćdziesięciozłotówkę. Mundurowi zawsze mają tę samą śpiewkę: "Zabieram paszport do sprawdzenia czy jakoś to załatwimy?". Policjant wie, że jeśli "skroi żółtka", ten nie pójdzie na skargę, bo to jakby sam prosił się o deportację. Czasem tego samego policjanta żółtek spotyka później w barze. U Chińczyka, bo przecież dla Polaka każdy Azjata to Chińczyk. Po południu zaroi się od nich
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego