dopuścił do głosu, szeroko roztaczając przede mną wizję rozwoju wydawnictwa w przyszłości. Bąknąłem tylko parę razy "tak" i opuściłem gabinet, przeświadczony wprawdzie, że rozmawiałem z geniuszem, ale bez nadziei na drobną nawet zaliczkę.<br>Staś przybiegł z zapytaniem, jak mi poszło. Opowiedziałem mu o mojej wizycie. Pokiwał głową i rzekł z patosem:<br>- Trzeba go zamordować! Innego sposobu na niego nie ma!<br>Ba, ale jak? Obydwu nam zabrakło konceptu, jak doprowadzić Gluksmana do stadium zupełnego upadku.<br>Wszelkie pomysły, jakie nam przychodziły do głowy, niektóre całkowicie absurdalne, odpadały, ponieważ zdawaliśmy sobie sprawę, jak ciężko tego człowieka wyprowadzić z równowagi.<br>Wśród rzucanych propozycji znalazł się