Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
kiedy mówił (Krzysiek wyobrażał sobie, co się z nim musi
dziać, gdy trafia w swej służbie na podatny grunt), wznosił w
charakterystyczny sposób wzrok ku górze. Nie to, żeby przewracał oczami
albo dawał się porwać wichrowi boskiego natchnienia. Nie. Po prostu
miał taki sposób mówienia. Zdarzają się tacy ludzie. Ale patrząc na
niego, trudno było się powstrzymać od śmiechu.
Stanęła mu przed oczyma Ewa. Gdyby to ona otworzyła drzwi i zobaczyła
te oczy wzniesione w górę! Byłby numer.
Z wysiłkiem powstrzymał narastającą wesołość.

Obaj mężczyźni w końcu zrozumieli, że tym razem naprawdę nie warto
się trudzić. Pożegnali się grzecznie i poszli
kiedy mówił (Krzysiek wyobrażał sobie, co się z nim musi<br>dziać, gdy trafia w swej służbie na podatny grunt), wznosił w<br>charakterystyczny sposób wzrok ku górze. Nie to, żeby przewracał oczami<br>albo dawał się porwać wichrowi boskiego natchnienia. Nie. Po prostu<br>miał taki sposób mówienia. Zdarzają się tacy ludzie. Ale patrząc na<br>niego, trudno było się powstrzymać od śmiechu.<br> Stanęła mu przed oczyma Ewa. Gdyby to ona otworzyła drzwi i zobaczyła<br>te oczy wzniesione w górę! Byłby numer.<br> Z wysiłkiem powstrzymał narastającą wesołość.<br><br> Obaj mężczyźni w końcu zrozumieli, że tym razem naprawdę nie warto<br>się trudzić. Pożegnali się grzecznie i poszli
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego