W głębi, jak zapamiętała<br>matka, ukazała się naszym oczom ta poszukiwana daremnie figura, okolona<br>krzakami.<br> - Popatrz no? - powiedziała zdumiona. - A przecież pamiętałam. Ale<br>ten krzak jakby z tej strony ją zasłaniał. I chyba był większy. O, dużo<br>większy. Jak mogliśmy przepuścić? Aż mi w głowie się nie mieści. No,<br>przecież patrzyłam.<br> Pies tymczasem już stał pod figurą, naszczekując na nas i dając nam<br>tym samym znak, że jesteśmy na miejscu.<br> - Tylko czy aby to święty Antoni? - powiedziała matka, jakby<br>zaklinając tę figurę, że nie może być inny święty. - O, nawet trochę<br>pochylony, no, to nad czym byłby pochylony? Musi coś podnosić