rodzice bardzo jacyś nieszczęśliwi i posępni, jakby coś się stało. Ja to tak myślałam na błogosławieństwie, jak teściowa mówiła i wręczała nam później obrazek i tak dalej, ale cały czas jak mówiła, to ryczała. Jak ona tak beczała i mówiła, to moja mama też zaczęła płakać. Jak ja na nie patrzyłam i spojrzałam na Roberta, Robert też już ma łzy w oczach, taki głowa nachylona, a ja się zaczęłam śmiać jak głupia po prostu, zaczęłam się śmiać i się ich pytam <vocal desc="yyy">, czy to pogrzeb? Dobrze, że nie było nikogo z kamerą, bo było nie... jeśli chodzi o nasze błogosławieństwo, to było