zwierzęcych wietrzyć rozsiane piżmo wiodące do lasu, do leśnego parowu, do bajorek nigdy nie zamarzających, pochrząkujących, taplających się ogromnym miesiączkiem w pełni i jeszcze większym od niego odyńcem.<br> Usta nasze, śpiewajcie psalmy, drgnijcie dusze nasze, zasypane po siwe źrenice pyłem codziennym i kurzem od litanii ogromnej, na której zapisane są pazurkami, zgubionym piórem, racicą, kopytkiem, posoką przypominającą czerwony różaniec pierwsze zdania księgi łowów.<br> Sprawcie, niebiosa, żebyśmy je mogli czytać powoli, sprawcie, żeby ani jeden człowiek nie wyszedł tego ranka przed nami i nie zdeptał walonkami tych słów wygniecionych w śniegu.<br> Niech zostaną na nim na zawsze.<br> Niech je słońce wtopi głębiej