się Gaston do otwierania bramy wewnętrznej skarbczyka. Gdy tylko drzwi - nadal bez skrzypnięcia - się otworzyły, wprost na komandora runęło całkiem już niemal przegniłe ciało owego brata - szpiega, wtrąconego do lochu, który wszakże tak obawiał się po ciemku ruszyć do jaskini, że wolał wybrać śmierć z własnej ręki i swoim sztyletem pchnął się, a oparty o drzwi skarbca rychło skonał.<br>Przeżegnali się rycerze krzyżem świętym, myśląc w skrytości ducha, że pod złym znakiem zaczyna się wyprawa. Ale dzielni byli to mężowie, przeto ciało desperata przestąpiwszy, z garścią pochodni w ręku każdy, pospołu schodzić lochem w dół zaczęli. Owinięci byli długimi linami, u pasa