Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
kamienic doszedłem do placu Fiorelli, gdzie był postój taksówek. W jakiejś tawernie, tuż koło restauracji, w której drugiego dnia po przyjeździe do Rzymu, oddawszy list do pana Campilli, jadłem obiad, doczekałem do piątej.
Stanąłem przed furtką willi trochę spocony od upału i walizki. Zadzwoniłem, a usłyszawszy chrobot mechanizmu otwierającego furtkę, pchnąłem ją. W drzwiach ukazał się służący, który pospieszył po moją walizkę. Do holu wyszedł po mnie Campilli.
- Witaj! - zawołał. - Niech ci się dobrze i spokojnie mieszka pod naszym dachem.
Następnie skierowaliśmy się na pierwsze piętro, do pokoju, który dla mnie przeznaczył. Ogromnego, wysokiego, ze staroświeckim, wielkim łóżkiem. Na ścianach pełno
kamienic doszedłem do placu Fiorelli, gdzie był postój taksówek. W jakiejś tawernie, tuż koło restauracji, w której drugiego dnia po przyjeździe do Rzymu, oddawszy list do pana Campilli, jadłem obiad, doczekałem do piątej.<br>Stanąłem przed furtką willi trochę spocony od upału i walizki. Zadzwoniłem, a usłyszawszy chrobot mechanizmu otwierającego furtkę, pchnąłem ją. W drzwiach ukazał się służący, który pospieszył po moją walizkę. Do holu wyszedł po mnie Campilli.<br>- Witaj! - zawołał. - Niech ci się dobrze i spokojnie mieszka pod naszym dachem.<br>Następnie skierowaliśmy się na pierwsze piętro, do pokoju, który dla mnie przeznaczył. Ogromnego, wysokiego, ze staroświeckim, wielkim łóżkiem. Na ścianach pełno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego