zatoką, w ostrym powietrzu końcowych dni sierpnia, w chłodnych podmuchach wiatru, jeszcze nie zimnych, ale już słonych jak zapowiedź sztormu - czuło się to umierające lato, gdy letnicy opuszczali Jelitkowo i coraz więcej koszy plażowych świeciło pustką.<br>A teraz, kiedy zapadło milczenie wokół białego obrusa, wszystko było inaczej - lato zdawało się pęcznieć w rozgrzanym i drgającym powietrzu, kurz trzech miesięcy pokrywał szarą warstwą liście drzew i paproci, i żaden, najsłabszy nawet podmuch wiatru nie mącił lepkiej ciszy pomiędzy ziemią a bezchmurnym niebem, skąd cienką strugą dobiegało nas buczenie niewidocznego samolotu. Jedynie świerszcze tak samo jak zawsze wygrywały swoje monotonne melodie i tak