Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
zły, że przyszłam?
- Nie! Nie! Skąd, lubię, jak mnie odwiedzają.
- Przyniosłam ci trochę kwiatów, bo jakiś wariat codziennie składa mi je koło bramki. Ale nie widzę tu żadnego wazonika.
- Potem Babka przyniesie. Potem.
- Ach, jak pomyślę jednak, że trzeba stąd odjeżdżać, to robi mi się smutno, przyzwyczaiłam się do tego pejzażu: rzeki, łąk, lasów. Bardzo mi będzie tych rzeczy brakować w mieście. Mam już taką dziwną, przewrażliwioną naturę.
- No, i ludzie są tu sympatyczni.
- Ach, wszędzie tacy sami. Poznałam już jedną koleżankę, córkę sędziego... Oczywiście, ty masz rację, że ludzie tu w tych Młynach są sympatyczni, i tacy śmieszni. Wczoraj widziałam
zły, że przyszłam?<br>- Nie! Nie! Skąd, lubię, jak mnie odwiedzają.<br>- Przyniosłam ci trochę kwiatów, bo jakiś wariat codziennie składa mi je koło bramki. Ale nie widzę tu żadnego wazonika.<br>- Potem Babka przyniesie. Potem.<br>- Ach, jak pomyślę jednak, że trzeba stąd odjeżdżać, to robi mi się smutno, przyzwyczaiłam się do tego pejzażu: rzeki, łąk, lasów. Bardzo mi będzie tych rzeczy brakować w mieście. Mam już taką dziwną, przewrażliwioną naturę.<br>- No, i ludzie są tu sympatyczni.<br>- Ach, wszędzie tacy sami. Poznałam już jedną koleżankę, córkę sędziego... Oczywiście, ty masz rację, że ludzie tu w tych Młynach są sympatyczni, i tacy śmieszni. Wczoraj widziałam
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego