Typ tekstu: Książka
Autor: Żurakowska Zofia
Tytuł: Jutro niedziela
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1928
zapach letniego deszczu, ziemi mokrej, odświeżonych roślin. Z rynny pluskał strumień do pełnej już beczki, a bokami ścieżek układał się naniesiony żwir i piasek.
Hubert potrząsnął ostatnią naładowaną butelkę i zatańczył pośrodku tej świeżej, wesołej kuchni jakiś bardzo wymyślny i pogodny taniec. Pod oknem na ławce mokły wystawione na deszcz pelargonie, a niecierpliwe kaczki, zbadawszy domyślnymi nosami, że deszcz ma się już ku końcowi, wyniosły się z obórki i szły z godnością i pokwakiwaniem ku kałuży pod beczką.
- Po co, chciałbym wiedzieć, mościsz słomą dno tego kociołka? - zapytał Hubert, z zainteresowaniem śledząc zabiegi Gabrieli.
- Nie wiem po co - wyznała. - Ale tak
zapach letniego deszczu, ziemi mokrej, odświeżonych roślin. Z rynny pluskał strumień do pełnej już beczki, a bokami ścieżek układał się naniesiony żwir i piasek. <br>Hubert potrząsnął ostatnią naładowaną butelkę i zatańczył pośrodku tej świeżej, wesołej kuchni jakiś bardzo wymyślny i pogodny taniec. Pod oknem na ławce mokły wystawione na deszcz pelargonie, a niecierpliwe kaczki, zbadawszy domyślnymi nosami, że deszcz ma się już ku końcowi, wyniosły się z obórki i szły z godnością i pokwakiwaniem ku kałuży pod beczką. <br>- Po co, chciałbym wiedzieć, mościsz słomą dno tego kociołka? - zapytał Hubert, z zainteresowaniem śledząc zabiegi Gabrieli.<br>- Nie wiem po co - wyznała. - Ale tak
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego