aż dał Maciusiowi całą tabliczkę czekolady.<br>"To tak? - pomyślał z ulgą Maciuś. - Już jak mam być wywiadowcą, wolę dla swoich".<br>Odesłali go do okopów i puścili w drogę. A żeby nie było słychać, że idzie, dla niepoznaki trochę strzelali, ale w górę.<br>Wraca Maciuś, ale taki zadowolony, zagryza czekoladę, to pełznie na czworakach, to czołga się na brzuchu.<br>Aż tu - bac - bac - swoi do niego strzelają. I mogli go zabić nawet, bo zauważyli, że ktoś się skrada, a nie wiedzieli kto.<br>- Puśćcie tam trzy rakiety! - krzyknął porucznik.<br>Wziął lornetę - patrzy - i aż się zatrząsł ze strachu:<br>- Nie strzelać. Zdaje się, że