do tunelu. - Raz, raz! - i wolno, jakby były ospałe, wychodziły przez otwór, aż wreszcie pomocnik spuścił za nimi zastawkę.<br>Teraz <orig>dompter</> został sam na sam z panterą, która przednimi łapami spoczywała na nieruchomym ciele kobiety, bijąc niespokojnie ogonem raz w lewo, raz w prawo.<br>- Sylwia! - mówił cicho ni to z perswazją w głosie, ni to pieszczotliwie. - Dobra Sylwia! Na miejsce, Sylwia!<br>Ale pantera, świadoma swej przewagi, zacharczała ostrzegawczo. Jej oczy śledziły każdy ruch mężczyzny.<br>- Sylwia - zrobił krok do przodu - na miejsce!<br>Sylwia jednak nie zamierzała rezygnować ze zdobyczy. Z jej gardła dobiegł głęboki pomruk i ostrzegawczo podniosła łapę do uderzenia.<br>Palce