kompot z rabarbaru do popijania - słodszy niż tamten z niebieskiej butelki.<br>- Jedzcie, jedzcie, mizeraki - powtarzał wuj Florenty.<br>Pomyślałem, że jego choroba wieńcowa i obawy ojca, że umrze nie doczekawszy naszych odwiedzin - wszystko było złudzeniem. Może udawał chorego. Ciągle rozmawiali z ojcem o Ukrainie i ludziach, których pamiętali - o furmanie Pohoryle, piastunce ojca Marusi, o dziadku Tadeuszu i babce Bogumile - starszej siostrze wuja Florentego.<br>- Wszyscy nie żyją, ich groby rozsiane po świecie, ale pamięć nie pozwala, żeby odeszli, co Henku? Pozostali <page nr=18> w naszych sercach - powiedział wuj Florenty wycierając usta i brodę białą chustką.<br>Potem zaczął wypytywać o stryja Jerzego: - Podobno zadowolony z