Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
malejących w oczach ceglastych murów. Ani już śladu po dumnym kominie. Runął, ledwie zdążyli odskoczyć. Dzieci skoczyły drapieżnie, na wyścigi porywały ciemne cegiełki, nieco drobniejsze od tych, z których zmontowano ściany. Matki pomagały ochoczo. Okazało się, że właśnie komin przedstawiał specjalną, najwyższą wartość. Do obmurówki drzwi i okien, do obmurówki pieca, do ozdób, może... do kominka? W parku zgrzytały piły. Od świtu słychać ich jękliwy przyśpiew na przemian ze stukotem siekier. Dni są długie, czasu sporo. Łomot padających na ziemię pni. Umarłe, stulone gałęzie świerków i modrzewi, zwalisty kloc dębu. Stara hrabina nie wychodzi z pokoju. Plecami obróciła się do okna
malejących w oczach ceglastych murów. Ani już śladu po dumnym kominie. Runął, ledwie zdążyli odskoczyć. Dzieci skoczyły drapieżnie, na wyścigi porywały ciemne cegiełki, nieco drobniejsze od tych, z których zmontowano ściany. Matki pomagały ochoczo. Okazało się, że właśnie komin przedstawiał specjalną, najwyższą wartość. Do obmurówki drzwi i okien, do obmurówki pieca, do ozdób, może... do kominka? W parku zgrzytały piły. Od świtu słychać ich jękliwy przyśpiew na przemian ze stukotem siekier. Dni są długie, czasu sporo. Łomot padających na ziemię pni. Umarłe, stulone gałęzie świerków i modrzewi, zwalisty kloc dębu. Stara hrabina nie wychodzi z pokoju. Plecami obróciła się do okna
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego