Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
wiatrem i trzodą, poczułam tę nieprzyjemną woń, gdy tylko weszła. Podobali mi się tam wszyscy pasterze prócz Amaryllis. Przyniosła dzban mleka, śmiała się i dużo mówiła, a Diego na nią patrzył. Pamiętam, że rozlewała mleko do kubków i kilka kropel pociekło jej na palce. Śmiejąc się ciągle i wykręcając na pięcie, oblizała dłoń. Wtedy właśnie zauważyłam, że Diego na nią patrzy i że zatrzymał przez chwilę wzrok na tym głębokim wcięciu. A ta Amaryllis podeszła i dolała mu mleka.
Już od rana Diego był bardzo niespokojny, już rano, kiedy składał swoje rzeczy do sakwy, widziałam, jak mu wszystko leciało z rąk
wiatrem i trzodą, poczułam tę nieprzyjemną woń, gdy tylko weszła. Podobali mi się tam wszyscy pasterze prócz Amaryllis. Przyniosła dzban mleka, śmiała się i dużo mówiła, a Diego na nią patrzył. Pamiętam, że rozlewała mleko do kubków i kilka kropel pociekło jej na palce. Śmiejąc się ciągle i wykręcając na pięcie, oblizała dłoń. Wtedy właśnie zauważyłam, że Diego na nią patrzy i że zatrzymał przez chwilę wzrok na tym głębokim wcięciu. A ta Amaryllis podeszła i dolała mu mleka.<br>Już od rana Diego był bardzo niespokojny, już rano, kiedy składał swoje rzeczy do sakwy, widziałam, jak mu wszystko leciało z rąk
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego