Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
chudą, kościstą dłoń. Wyblakłe oczy Drzazgi zabłysły radością. Wyszedł zza przepierzenia i odprowadził nas do drzwi.

- Żałujecie mnie jednak... Zawsze wiedziałem, że jesteście poczciwi chłopcy... Pozdrów kolegów... Powiedz, że Drzazga przesyła im pozdrowienia... Tak właśnie powiedz: Drzazga... Nie zapomnij...

Za dobre postępy w nauce rada pedagogiczna zwolniła z większości egzaminów pięciu uczniów, w tej liczbie Pluja i mnie. Pozostał nam tylko egzamin piśmienny z rosyjskiego i matematyki oraz ustny z historii.

W ciągu kilku dni powtórzyłem geometrię. Z pozostałych przedmiotów byłem dostatecznie dobrze przygotowany. Moje oczytanie przekraczało znacznie zakres wymagań szkolnych, mogłem więc zabłysnąć znajomością literatury na egzaminie piśmiennym z rosyjskiego.

Już
chudą, kościstą dłoń. Wyblakłe oczy Drzazgi zabłysły radością. Wyszedł zza przepierzenia i odprowadził nas do drzwi.<br><br>- Żałujecie mnie jednak... Zawsze wiedziałem, że jesteście poczciwi chłopcy... Pozdrów kolegów... Powiedz, że Drzazga przesyła im pozdrowienia... Tak właśnie powiedz: Drzazga... Nie zapomnij...<br><br>Za dobre postępy w nauce rada pedagogiczna zwolniła z większości egzaminów pięciu uczniów, w tej liczbie Pluja i mnie. Pozostał nam tylko egzamin piśmienny z rosyjskiego i matematyki oraz ustny z historii.<br><br>W ciągu kilku dni powtórzyłem geometrię. Z pozostałych przedmiotów byłem dostatecznie dobrze przygotowany. Moje oczytanie przekraczało znacznie zakres wymagań szkolnych, mogłem więc zabłysnąć znajomością literatury na egzaminie piśmiennym z rosyjskiego.<br><br>Już
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego