Wiesz - mówi Szuwar miękkim głosem, w którym pobrzmiewa jakiś zaśpiew urazy - teraz po nawróceniu, gdy już stale przystępuję do komunii, to pełny odjazd, to są takie przeciążenia, że ja fizycznie wręcz czuję ataki Złego.<br>Patrzy na mnie, potakującego i spuszczającego wzrok z zakłopotaniem, grzebię widelcem w tej kaszy gryczanej z pieczarkami, oblizuję usta z kefiru, bo naprawdę czuję się przeceniany tą szczerością. Ale okay. Chciałem się inspirować. No to mam. Nagle mnie, rutynowemu katolikowi, który najchętniej na co dzień obyłby się bez tych wszystkich cudów, nadzwyczajności i wiódł spokojne bydlęce życie, owszem, przystępując co niedziela do komunii, ale bardzo proszę, bez