ruda, ale ją czas poczernił... Czas, dym, kurz i muchy. Czcigodny przodek widząc, że mój brat maluje sobie brodę, nie chciał zapewne być gorszy i zażył tego samego środka. Spójrz no, jak ta broda popękała.<br>- Jakby posiwiała - zaśmiał się Adaś.<br>Istotnie, rycerska broda jak gdyby wyprzała w niektórych miejscach; w piekielnej jej czerni zdobiły się jaśniejszym tonem zawiłe esy - floresy. Można było przypuścić, że rycerz korzystając ze spokoju głuchej nocy wyrywa sobie czasem garść kłaków, po czym przegląda się w lustrze.<br>- Nie mogę ci, Piotrusiu, ofiarować Francuza - mówił wesoło profesor. - Chyba francuski strój. Widzisz tam w kącie tego chłystka? Na łbie