zapuściłaby się za żadne skarby świata, błąkała się tylko po jego skrajach i pilnowała się, aby wychodzić przed południem, kiedy nie było obawy, że ją zmierzch może zaskoczyć.<br>Jesień owego roku była długa, pogodna i ciepła, a widoki różnobarwnych zarośli tak urozmaicone, jak urozmaiconym pragnęłoby się widzieć swe życie. <page nr=58> Zaś piękność świata cieszyła panią Barbarę w taki sposób i z taką siłą, jakby była pięknością jej własną, zdolną jej przynieść mnóstwo powodzenia i szczęścia.<br>Raz jednak w czasie takiej przechadzki zlękła się, bo usłyszała wyraźnie, że w mokradle zarośniętym olszyną coś rusza się i czochra. Natychmiast przyszło jej do głowy, że