Typ tekstu: Książka
Autor: Kowalewski Włodzimierz
Tytuł: Bóg zapłacz!
Rok: 2000
trzy tygodnie, nie odróżniając dnia od nocy, w nadziei cudu uciekając z sypialni do dużego pokoju i z powrotem, łykając masę środków nasennych, które sprawiły tylko, że leżał jak stara kłoda, pod którą rozpalają ogień. Skapitulował. Nic nikomu nie mówiąc, wezwał pogotowie.
- Ale z ciebie karteczka, nie mężczyzna - powiedział ogromny pielęgniarz i na rękach, jak dziecko, zniósł go z czwartego piętra. Drugi zatrzasnął drzwi mieszkania. W ciszy klatki schodowej pożegnał go metaliczny odgłos, znajomy od ponad pół wieku.

Przed gabinetami lekarskimi zastał tylko jedną pacjentkę. Nie mogła usiedzieć spokojnie na białej ławeczce. Przytupywała, plaskając kapciami o posadzkę, a jej chude ręce
trzy tygodnie, nie odróżniając dnia od nocy, w nadziei cudu uciekając z sypialni do dużego pokoju i z powrotem, łykając masę środków nasennych, które sprawiły tylko, że leżał jak stara kłoda, pod którą rozpalają ogień. Skapitulował. Nic nikomu nie mówiąc, wezwał pogotowie. <br>- Ale z ciebie karteczka, nie mężczyzna - powiedział ogromny pielęgniarz i na rękach, jak dziecko, zniósł go z czwartego piętra. Drugi zatrzasnął drzwi mieszkania. W ciszy klatki schodowej pożegnał go metaliczny odgłos, znajomy od ponad pół wieku.<br><br>Przed gabinetami lekarskimi zastał tylko jedną pacjentkę. Nie mogła usiedzieć spokojnie na białej ławeczce. Przytupywała, plaskając kapciami o posadzkę, a jej chude ręce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego