Warszawa, kontakty z wysokimi władzami, bankiety, szybkie zdobywanie pieniędzy, znajomości w wydawnictwach, łatwość zajmowania stanowisk - to wszystko owładnęło umysłami prowincjuszy. Podporządkowali swe natury urokom stołecznych dobrodziejstw. Natomiast literaci warszawscy, odwiedzający Kraków, oczarowani byli miastem, życzliwością kolegów, chwalili naszą działalność, lecz po dwóch lub trzech dniach uciekali z powrotem do swych pieleszy. Niektórzy w obawie, że podczas ich nieobecności mogło się wydarzyć coś, czego nie będą świadkami lub że ktoś podstawi im nogę i zepchnie z zajmowanej pozycji. To ludzkie. Wydawać by się mogło, że elita kulturalna - pisarze - potrafi wznieść się ponad te małe ułomności człowiecze, ale to nieprawda. Wszelakie manipulacje, podszepty