raczej zapomni. A już w szczególności o fasoli.<br>- Czyli, pani profesor, to nie jest żaden nowotwór? <br>Patrzy na mnie, schyliwszy głowę, znad okularów jak na idiotę, histeryka, głąba, francuskiego pieska.<br><br>godzina 16.55<br><br>Lekarstwo doktor Popławskiej działa! Popycham wózek po ursynowskim supermarkecie, popierduję i jestem szczęśliwy. Nie mam raka! - delikatny pierd. Nie mam raka! - trochę cięższy kaliber. <br>To, co brałem już za końcówę, okazało się zwykłym zgromadzeniem gazów, na co pomaga zażyta właśnie podwójna porcja leków. A co se będę żałował! Chodzę po markecie, popycham wózek i puszczam śmierdzące obłoczki po całym sklepie: nie mam raka. Nie mam raka. Mówię to