że w mojej obecnej łazience są podobne kafelki... Po co to robię, przecież to nie należy do dżentelmeńskiej transakcji, toteż ginekolog najpierw nie rozumie, a potem jest zakłopotany i odpowiada jak lustro: "Widać mamy podobne gusty"... To moje, to dla mnie, moje drzewa... to było dla mnie... Ma to być pierwszorzędną zachętą. Przecież coś, co było dla ginekologa, musi być pierwszorzędne. I tak stoimy koło kominka i ginekolog mówi do Flory: "Niech pani usiądzie". Tak, nie ulega wątpliwości, że jest<br> <page nr=98><br> powyżej wieku, w jakim bywają jego klientki... Kiedy uzgodniliśmy szczegóły jutrzejszej umowy, to właściwie nie chcemy się dalej widzieć. Ani on