kończył tort, po raz ostatni sięgał po kartę i przeglądał ją ze smutkiem, nie znajdując niczego, co można by jeszcze zjeść. <br>- Dlaczego nigdy nie macie karczochów? - pytał w końcu z przyganą.<br>Był już tak ciężki, że nie miał ochoty dźwigać własnego ciała. Odkąd zdarzyło mu się przez nieuwagę rozdeptać chińskiego pieska, najęci tragarze nosili go wszędzie razem z pluszowym fotelem, w którym spędzał czas od przedpołudnia do późnej nocy. O pierwszej przynosili go na obiad do restauracji hotelu Angleterre. Zabierali go stamtąd około trzeciej, jeszcze cięższego niż przedtem, i wnosili do teatru, ale nie przez foyer, bo tamtędy nie lubił, tylko