beztroskiego przejścia przez jezdnię akurat w tym miejscu, po czym młot powinien był znaleźć się w jego ręku. Tak się też stało, z tą tylko niewielką różnicą, iż beztroskie przejście Lesia przez jezdnię, oglądane oczami stojącego na chodniku, w cieniu drzewa, milicjanta, uczyniło na tym ostatnim wrażenie zataczania się niezdecydowanego pijaka. Uchwyciwszy młot, Lesio ugiął się pod jego nadspodziewanie wielkim ciężarem, co owo wrażenie jeszcze pogłębiło.<br>Iście tropikalny upał, odczuwany także przez przedstawiciela władzy, sprawił, że śmiertelnie zmęczony, kończący właśnie służbę milicjant miał nieco spóźnione reakcje. Zdał sobie sprawę z braku młota dopiero w momencie, kiedy Lesio skręcał w najbliższą przecznicę