Typ tekstu: Książka
Autor: Krawczyk Piotr
Tytuł: Plamka światła
Rok: 1997
suficie.
Wszystko zaczęło się chyba właśnie przez Tomka. Jezus Maria, jakie on
kawały opowiadał! Myślałam któregoś razu, że się posiusiam ze śmiechu.
Zresztą tak, komuś to się przytrafiło! Kto to był? Agnieszka? Chyba
tak, to chyba ona porobiła się w spodnie ze śmiechu. Aha, już wiem, to
było o tym pijaku, co pił sam ze sobą, a właściwie ze swoim robakiem,
którego zalewał. Robak! Jest miejsce? Nie ma? No to się karwa posuń!
Boże, jak się wszystko zmienia. Przecież to taki głupi dowcip. A myśmy
wtedy konali ze śmiechu. Chyba przez godzinę. To te niesamowite, nie
wiem właściwie co, Paweł by
suficie.<br> Wszystko zaczęło się chyba właśnie przez Tomka. Jezus Maria, jakie on<br>kawały opowiadał! Myślałam któregoś razu, że się posiusiam ze śmiechu.<br>Zresztą tak, komuś to się przytrafiło! Kto to był? Agnieszka? Chyba<br>tak, to chyba ona porobiła się w spodnie ze śmiechu. Aha, już wiem, to<br>było o tym pijaku, co pił sam ze sobą, a właściwie ze swoim robakiem,<br>którego zalewał. Robak! Jest miejsce? Nie ma? No to się &lt;orig&gt;karwa&lt;/&gt; posuń!<br>Boże, jak się wszystko zmienia. Przecież to taki głupi dowcip. A myśmy<br>wtedy konali ze śmiechu. Chyba przez godzinę. To te niesamowite, nie<br>wiem właściwie co, Paweł by
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego