Typ tekstu: Książka
Autor: Barańczak Stanisław
Tytuł: Poezja i duch uogólnienia
Rok wydania: 1996
Lata powstania: 1970-1996
ukłonami dziękować za oklaski, podchodzi raz jeszcze do mikrofonu i ostentacyjnie mocując się z głoskami, rzuca w przestrzeń przeraźliwie pokaleczone "dżen-ku-je bar-zo" (czy coś podobnego) - po czym następuje coś w rodzaju odsapnięcia i promienny uśmiech, zaś oklaski zachwyconej widowni przechodzą w owację.

Wielokrotnie podejrzewałem, że fonetyczne zmagania piosenkarzy są w takich momentach umyślnie wyolbrzymione. "Dziękuję bardzo" to w końcu jeszcze drobiazg w porównaniu z "chrząszcz brzmi w trzcinie" i ostatecznie nauczenie się w ciągu paru minut poprawnej wymowy tego zwrotu nie przerastałoby sił nawet najmniej zdolnego piosenkarza dowolnej narodowości. Oczywiście, gdyby mu na tym zależało. Ale o to
ukłonami dziękować za oklaski, podchodzi raz jeszcze do mikrofonu i ostentacyjnie mocując się z głoskami, rzuca w przestrzeń przeraźliwie pokaleczone "dżen-ku-je bar-zo" (czy coś podobnego) - po czym następuje coś w rodzaju odsapnięcia i promienny uśmiech, zaś oklaski zachwyconej widowni przechodzą w owację.<br><br> Wielokrotnie podejrzewałem, że fonetyczne zmagania piosenkarzy są w takich momentach umyślnie wyolbrzymione. "Dziękuję bardzo" to w końcu jeszcze drobiazg w porównaniu z "chrząszcz brzmi w trzcinie" i ostatecznie nauczenie się w ciągu paru minut poprawnej wymowy tego zwrotu nie przerastałoby sił nawet najmniej zdolnego piosenkarza dowolnej narodowości. Oczywiście, gdyby mu na tym zależało. Ale o to
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego