całej siły wbił je w korek. Żółta fontanna wystrzeliła pod sufit, zalała biurko i półki kredensowe, pipa zatoczyła łuk i z głośnym dźwiękiem spadła na ladę, między szklanki - w ręce Romka pozostało tylko imadło. Był na tyle przytomny, że zatkał otwór w imadle i wstrzymał wytrysk piwa. Teraz należało dosięgnąć pipy leżącej na ladzie, odległość jednak była zbyt wielka, a od beczki nie mógł się oderwać, bo to groziłoby potopem w bufecie. Po wielu próbach udało mu się nogą strącić pipę z lady, przysunąć ją do siebie i ostrożnie, między palcami, wetknąć ją w otwór. Zakręcił kurek, otarł twarz ścierką i