Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 12
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 2000
nawiedza Duch Świąt Bożego Narodzenia. Ale to nie jest ulotna zjawa, tylko ciężki koszmar - przymierzam moją nową, śliczną sukieneczkę sylwestrową i widzę, jak trzaska w szwach, a czarna dzianinka dokładnie opina się na fałdach tłuszczu. Baleron. Przybrany cekinami baleron. Co na to rodzina? Bawi ich to do rozpuku! Dlaczego tyle pisze się o politycznej poprawności i nieurażaniu uczuć osób z nadwagą? Po co te eufemizmy: "puszyste panie" i "rubensowskie kształty"? Może to dobre w Nowym Jorku, ale ja nie mam rodziny nowojorskiej. Mam małopolską i kochającą. Z małopolskimi kryteriami. Ich zdaniem, to ja jestem godna współczucia, bo nie jestem szczupła, tylko "zabiedzona
nawiedza Duch Świąt Bożego Narodzenia. Ale to nie jest ulotna zjawa, tylko ciężki koszmar - przymierzam moją nową, śliczną sukieneczkę sylwestrową i widzę, jak trzaska w szwach, a czarna <orig>dzianinka</> dokładnie opina się na fałdach tłuszczu. Baleron. Przybrany cekinami baleron. Co na to rodzina? Bawi ich to do rozpuku! Dlaczego tyle pisze się o politycznej poprawności i <orig>nieurażaniu</> uczuć osób z nadwagą? Po co te eufemizmy: "puszyste panie" i "rubensowskie kształty"? Może to dobre w Nowym Jorku, ale ja nie mam rodziny nowojorskiej. Mam małopolską i kochającą. Z małopolskimi kryteriami. Ich zdaniem, to ja jestem godna współczucia, bo nie jestem szczupła, tylko "zabiedzona
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego