Typ tekstu: Książka
Autor: Radosław Kobierski
Tytuł: Harar
Rok: 2005
skarpy, do cienia, przy każdym ruchu zrywały się całe bataliony świerszczy i przelatywały nad nami cicho jak kukuruźniki z wyłączonym silnikiem.
Widzieliśmy już tylko fragment torów i wielką równinę wysuszonych traw, niebieską nysę, z której wysiadali mężczyźni o nagich torsach. Wyciągano łopaty, szpadle, jakieś worki, chyba z cementem, skrzynki z piwem. Zadźwięczało szkło. Po chwili podjechał następny samochód, niebieski ził, zatoczył koło, potem jeszcze jedno, mniejsze. Ustawił się przodem do nas, mężczyźni niedbale się poruszyli, odstawili butelki z piwem i weszli pod plandekę. Zaczęli wyciągać z niej coś ciężkiego, chyba betoniarkę. Piotr przyniósł parę pomidorów ze szklarni i jabłka z sadu
skarpy, do cienia, przy każdym ruchu zrywały się całe bataliony świerszczy i przelatywały nad nami cicho jak kukuruźniki z wyłączonym silnikiem. <br>Widzieliśmy już tylko fragment torów i wielką równinę wysuszonych traw, niebieską nysę, z której wysiadali mężczyźni o nagich torsach. Wyciągano łopaty, szpadle, jakieś worki, chyba z cementem, skrzynki z piwem. Zadźwięczało szkło. Po chwili podjechał następny samochód, niebieski ził, zatoczył koło, potem jeszcze jedno, mniejsze. Ustawił się przodem do nas, mężczyźni niedbale się poruszyli, odstawili butelki z piwem i weszli pod plandekę. Zaczęli wyciągać z niej coś ciężkiego, chyba betoniarkę. Piotr przyniósł parę pomidorów ze szklarni i jabłka z sadu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego