Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
nie będzie. Dzisiaj matki nie ma - nie nastraszysz mnie pan.
Student zdławionym głosem:
- Ale ja się muszę uczyć.
Mieciek czuje swą przewagę. Zbliża się pochylony do studenta i mówi:
- Coś pan był wczoraj taki energiczny? Że matka była? Jak dam w tramwaj, to konduktor wyskoczy w czerwonym płaszczyku i powi: płacz. Skuję panu kiedy pycho, to panu się odechce na proletariat wyszczekiwać. No, wont, gawno sobacze - do nauki. Wkuwaj się, wyrzutku społeczny. Nuże, bo kopniaka na drogę. Śpiewać mi tu zabroni!
Student potulnie wrócił na swoje miejsce przy książce. Mieciek triumfalnie spojrzał na Lucjana i poszedł do drugiego pokoju. Po chwili
nie będzie. Dzisiaj matki nie ma - nie nastraszysz mnie pan.<br>Student zdławionym głosem:<br>- Ale ja się muszę uczyć.<br>Mieciek czuje swą przewagę. Zbliża się pochylony do studenta i mówi:<br>- Coś pan był wczoraj taki energiczny? Że matka była? Jak dam w tramwaj, to konduktor wyskoczy w czerwonym płaszczyku i powi: płacz. Skuję panu kiedy pycho, to panu się odechce na proletariat wyszczekiwać. No, wont, gawno sobacze - do nauki. Wkuwaj się, wyrzutku społeczny. Nuże, bo kopniaka na drogę. Śpiewać mi tu zabroni!<br>Student potulnie wrócił na swoje miejsce przy książce. Mieciek triumfalnie spojrzał na Lucjana i poszedł do drugiego pokoju. Po chwili
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego