Typ tekstu: Książka
Autor: Nienacki Zbigniew
Tytuł: Księga strachów
Rok wydania: 1987
Rok powstania: 1967
się za dobrą pływaczkę, lecz wolałam się trzymać przewróconego kajaka. Ten straszliwy pęd powietrza po prostu dusił, a fale mnie zalewały. Dziękuję za pomoc. Zjawił ł się pan w samą porę.
Usiłowała się uśmiechnąć, ale była chyba jeszcze zbyt przerażona i przemęczona. Ten uśmiech wypadł bardzo blado, wyglądał ` raczej na płaczliwe skrzywienie ust.
- Zatrzymamy się w ruinach młyna. Muszę zaczekać na swego przyjaciela, który został na brzegu - powiedziałem' również po niemiecku .
- A potem odwiozę panią do pałacu.
Włączyłem ogrzewanie w samochodzie i wyjechałem na piaszczysty brzeg w Topielcu, a potem, gniotąc wehikułem ogromne pokrzywy, parłem do mostu na drodze obiegającej jezioro
się za dobrą pływaczkę, lecz wolałam się trzymać przewróconego kajaka. Ten straszliwy pęd powietrza po prostu dusił, a fale mnie zalewały. Dziękuję za pomoc. Zjawił ł się pan w samą porę.<br>Usiłowała się uśmiechnąć, ale była chyba jeszcze zbyt przerażona i przemęczona. Ten uśmiech wypadł bardzo blado, wyglądał ` raczej na płaczliwe skrzywienie ust.<br>- Zatrzymamy się w ruinach młyna. Muszę zaczekać na swego przyjaciela, który został na brzegu - powiedziałem' również po niemiecku &lt;page nr=76&gt;.<br> - A potem odwiozę panią do pałacu.<br>Włączyłem ogrzewanie w samochodzie i wyjechałem na piaszczysty brzeg w Topielcu, a potem, gniotąc wehikułem ogromne pokrzywy, parłem do mostu na drodze obiegającej jezioro
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego