Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
i aksamitne ubranie. Matka leży; bladymi wargami próbuje coś powiedzieć. Ojciec obejmuje mnie: No, cóż, synu, pójdziesz z tatusiem, prawda? - Moje oczy wyraziły: ŤTakť. Widziałem się siedzącego na brązowym koniu na biegunach, jakże marzyłem o posiadaniu .tego konia. Ojciec mógł mi go przecie kupić. Szybko włożyłem czapkę uczniowską i brązowy płaszczyk z kapiszonem. Jestem gotów, zbliżamy się do drzwi. Lecz oto matka wydaje lekki okrzyk, zeskakuje z łóżka i nerwowo nakłada na siebie szlafrok: - O, proszę, bardzo proszę... nie być tak złym... proszę zostawić mi dziecko w spokoju... Boże drogi... - Ale ojciec otwiera drzwi, ja już jestem na schodach. Wtedy widzę
i aksamitne ubranie. Matka leży; bladymi wargami próbuje coś powiedzieć. Ojciec obejmuje mnie: No, cóż, synu, pójdziesz z tatusiem, prawda? - Moje oczy wyraziły: ŤTakť. Widziałem się siedzącego na brązowym koniu na biegunach, jakże marzyłem o posiadaniu .tego konia. Ojciec mógł mi go przecie kupić. Szybko włożyłem czapkę uczniowską i brązowy płaszczyk z kapiszonem. <page nr=31> Jestem gotów, zbliżamy się do drzwi. Lecz oto matka wydaje lekki okrzyk, zeskakuje z łóżka i nerwowo nakłada na siebie szlafrok: - O, proszę, bardzo proszę... nie być tak złym... proszę zostawić mi dziecko w spokoju... Boże drogi... - Ale ojciec otwiera drzwi, ja już jestem na schodach. Wtedy widzę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego