Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
niezdarnie. Przechodzili teraz obok Kękusia otoczonego swoimi oficerami. Zmrużył oczy, patrzył na nich z obojętną ciekawością. Puciałłówna wsparła się bardzo poufale na ramieniu Krywki. Polek potknął się na płytach chodnika, lecz nagły ból nie ulżył jego niedoli.
- Może pójdziemy za szkołę? - spytała Puciałłówna.
- Czemu nie. Tu był cień i chłodna plątanina winogradu. Wisia puściła jego ramię.
- Chcę wszystko wiedzieć, co było wczoraj. Odprowadzisz mnie do domu? Serce Polka zastukało nagle jak młotek.
- Dobrze, ja mam czas. Uczyniła taki gest, jakby chciała go pogładzić po ręce.
- No to dobrze, umówiliśmy się.
- Chcesz już iść? Zaczekaj.
- Pa, na razie.
Polek został sam. Opuściły
niezdarnie. Przechodzili teraz obok Kękusia otoczonego swoimi oficerami. Zmrużył oczy, patrzył na nich z obojętną ciekawością. Puciałłówna wsparła się bardzo poufale na ramieniu Krywki. Polek potknął się na płytach chodnika, lecz nagły ból nie ulżył jego niedoli.<br>- Może pójdziemy za szkołę? - spytała Puciałłówna.<br>- Czemu nie. Tu był cień i chłodna plątanina winogradu. Wisia puściła jego ramię.<br>- Chcę wszystko wiedzieć, co było wczoraj. Odprowadzisz mnie do domu? Serce Polka zastukało nagle jak młotek.<br>- Dobrze, ja mam czas. Uczyniła taki gest, jakby chciała go pogładzić po ręce.<br>- No to dobrze, umówiliśmy się.<br>- Chcesz już iść? Zaczekaj.<br>- Pa, na razie.<br>Polek został sam. Opuściły
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego