Typ tekstu: Książka
Autor: Bojarska Teresa
Tytuł: Świtanie, przemijanie
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1980
Świecili bosymi stopami. Ktoś zaradny zdążył już ściągnąć im buty. Praktykanci nie chcieli tykać trupów. Nie wiadomo, jak wyzwoliciele odniosą się do, na przykład, pochowania ich. I gdzie, w parku? Przecież nie będą ich wlec na cmentarz. A tu, przy kuchni, Rosjanie zaraz dojrzą świeży grób i...
- Przecież oni nie pławią się jak tamci w nękaniu ludzi widokiem trupów - rozzłościła się Marta. - Pomogę panom, odciągnijmy ich choćby ku krzakom albo przykryjmy gałęziami. Potem, gdy mróz zelżeje, pochowamy.
Ociągając się, ruszyli przed kuchnię. Należało się z tym uporać. W sionce Gawlikowa zatrzymała Hanię:
- Aza się oszczeniła. Panienka obejrzy. Psy jak hamany.
Istotnie
Świecili bosymi stopami. Ktoś zaradny zdążył już ściągnąć im buty. Praktykanci nie chcieli tykać trupów. Nie wiadomo, jak wyzwoliciele odniosą się do, na przykład, pochowania ich. I gdzie, w parku? Przecież nie będą ich wlec na cmentarz. A tu, przy kuchni, Rosjanie zaraz dojrzą świeży grób i...<br> - Przecież oni nie pławią się jak tamci w nękaniu ludzi widokiem trupów - rozzłościła się Marta. - Pomogę panom, odciągnijmy ich choćby ku krzakom albo przykryjmy gałęziami. Potem, gdy mróz zelżeje, pochowamy.<br> Ociągając się, ruszyli przed kuchnię. Należało się z tym uporać. W sionce Gawlikowa zatrzymała Hanię:<br> - Aza się oszczeniła. Panienka obejrzy. Psy jak hamany.<br> Istotnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego