pułków nieśmiertelnego Cesarza; o Moskwie, pysznym mieście, malowanym złotem, co padła na struchlałą twarz i biła czołem przed Niezwyciężonym.<br>Skrzydlate wieści, jak gołębie, przelatywały ponad lasami do Gąsowskich. Pani Domicela Gąsowska leżała obłożnie chora i chociaż obce jej były wojenne sprawy, ostatnim niemal tchem wypytywała o te straszliwości, co się pławiły we krwi w samym sercu rosyjskiego państwa. Ksiądz Koszyczek, sam na pół przytomny od wzruszeń i ciekawości, chwytał wiadomości jak pajęczyny przez powietrze się snujące i znosił je do Bejgoły jako mąż świątobliwy i w nieustannym podniesieniu ducha żyjący, poczuł w sobie przedziwną moc prorokowania, więc wieścił wszystkim radośnie, że