Typ tekstu: Książka
Autor: Bratny Roman
Tytuł: Kolumbowie - rocznik 20
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1957
głową.
- No.
- Ja nie znam żadnego Stanisława Skiernicha - umyślnie przekręciła nazwisko. "Wierzą..." - powtarza w niej jakaś desperacka nadzieja. Oficer cmoknął wargami. Aha. Spoza biurka wychodzi ogromny pies. Wilczur patrzy na nią uważnie, kołysze z wolna ogonem.
- Będziesz mówić? - Tak.
- Po coś tam przyszła? Skąd to masz? - Oficer kładzie rękę na pliku leżących na biurku gazetek. - Widzisz, a o to wcale się nie pytamy. Powiesz, gdzie jest Skiernik, i będziesz wolna...

- Kiedy ja... - nie dokończyła zdania wpatrując się rozszerzonymi oczyma w żółte ślepia poszczutego na nią w tej chwili zwierza. Ale pies obwąchuje jej drętwe spuszczone ręce i nie rusza.
- Uderz go
głową.<br>- No.<br>- Ja nie znam żadnego Stanisława Skiernicha - umyślnie przekręciła nazwisko. "Wierzą..." - powtarza w niej jakaś desperacka nadzieja. Oficer cmoknął wargami. Aha. Spoza biurka wychodzi ogromny pies. Wilczur patrzy na nią uważnie, kołysze z wolna ogonem.<br>- Będziesz mówić? - Tak.<br>- Po coś tam przyszła? Skąd to masz? - Oficer kładzie rękę na pliku leżących na biurku gazetek. - Widzisz, a o to wcale się nie pytamy. Powiesz, gdzie jest Skiernik, i będziesz wolna...<br>&lt;page nr=115&gt; <br>- Kiedy ja... - nie dokończyła zdania wpatrując się rozszerzonymi oczyma w żółte ślepia poszczutego na nią w tej chwili zwierza. Ale pies obwąchuje jej drętwe spuszczone ręce i nie rusza.<br>- Uderz go
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego