bliżej. I wtedy ujrzał, że Pawlak rzuca na ziemię swoją czapkę i<br>wyciąga ku niemu obie ręce.<br> - I płacz, Władek, nie wstydź sia, bo jak prawdziwy chłop płacze, to<br>musi być święto!<br> - Nie inaczej - huknął basem Kargul, a oczy mu zwilgotniały...<br> Ugrzęźli obaj w swoich ramionach, a pod ich ciężarem płot zaczął<br>trzeszczeć. Na podwórzu zaczął się wielki lament: płakały Marynia i<br>Aniela, płakały jej dzieci, płakał Pawełek, który jeszcze na swoje oczy<br>takiej sceny nie widział. Rzucili się wszyscy ku sobie, zwarli<br>ramionami jak w ów pamiętny dzień przyjazdu Pawlaków. Teraz tylko<br>brakowało Jadźki i Witii.<br> Kiedy Wieczorek zobaczył płot