Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
o tym marzył,
sam by się nigdy nie odważył
i kiedy inni wielkie krany
wkręcali w rur systemu ściany,
wciąż trwał w bezczynie i niemocy,
o małym kurku śniąc po nocy.
Lecz oto karta się odwraca:
do Pcimia go przyzywa Szmaciak.
Tu Rurka, mając w ręku wszystko:
kumpli, zaplecze, stanowisko -
plus swoje własne dobre chęci,
nareszcie w system kranik wkręcił.

Kombinat był na Pcimia miarę,
a Pcim - miasteczko zapyziałe,
ot - większa wiocha, tylko rynek
od wsi go różnił odrobinę.
Na rynku - knajpa. W dni targowe
chłop tam nad kuflem zwieszał głowę
albo setkową, dużą stopką
wlewał do gardła pcimkę z kropką
o tym marzył,<br>sam by się nigdy nie odważył<br>i kiedy inni wielkie krany<br>wkręcali w rur systemu ściany,<br>wciąż trwał w bezczynie i niemocy,<br>o małym kurku śniąc po nocy.<br>Lecz oto karta się odwraca:<br>do Pcimia go przyzywa Szmaciak.<br>Tu Rurka, mając w ręku wszystko:<br>kumpli, zaplecze, stanowisko -<br>plus swoje własne dobre chęci,<br>nareszcie w system kranik wkręcił.<br><br>Kombinat był na Pcimia miarę,<br>a Pcim - miasteczko zapyziałe,<br>ot - większa wiocha, tylko rynek<br>od wsi go różnił odrobinę.<br>Na rynku - knajpa. W dni targowe<br>chłop tam nad kuflem zwieszał głowę<br>albo setkową, dużą stopką<br>wlewał do gardła &lt;orig&gt;pcimkę&lt;/&gt; z kropką
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego